Pojawiając, prędkie słowa goszczą w głowie krótką chwilę,
Dalej nikną, zasypiają i przez wieki tkwią w mogile.
Trzeba zacząć tkać od nowa dla ich znojnych chwil poczęcia.
Gdzie te leżą, czy powstaną, kiedy zdołam je podchwycić?
Cóż straciłem? Jużem blady – kielich stroi myśli dźwięki.
Lepiej będzie dla tej sprawy zatraceniem zmęczyć lęki
W nowych przygód własnej fali, które mogą też zachwycić.
Zapomniałem com miał skrycie w głowie uklecone dla cię.
Wybacz proszę, bo na chwilę inny watek spiszę skrzętnie.
Oczywista nim ja zmącę liter szereg w słowny zacier
Może pomnę com był bliski zapisania w myśl poprzedniej.
Knuję własnych zwrotów szranki,
Stukam szybciej ich klawisze,
Nim spamiętam, to zapiszę.
Trudne wierszom są poranki.