w piórach dla ciebie nieubrany
a tu tylko drogi rozmyte
aż po horyzont ptaki
latające same z siebie bez azymutu
którym napełniasz po świt
nie wiedząc że gniazda
a nawet kierunek zawsze jest w twoją
stronę od której nie ma ucieczki
po drugiej stronie lustra
zawładnęłaś mną tak dotkiliwie
sam już nie wiem
iść
czy kochać