świat stał się wielkim szpitalem
na chodnikach pełnych bruku
betonowi gonią za promocją na raj
nie przeszkadzajmy ludziom w obłędzie
tylko poeta
kozioł ofiarny w ramiona irracjonalnie
łapie słońce i turla je po ogrodzie
od zmierzchu do świtu puszcza latawcem
homo wiater taki
przypadek krystalicznie beznadziejny
jednak ma to szczęście
nie musi reanimować masek
szpitale pękają w szwach
a on
jeden z niewielu normalny inaczej
powiedzieć była tak ciepła że aż wszedł
jest tym który potrafi ot tak