pozbieram wszelkie przeciwności
spakuję, wyrzucę na złom
zakopię też niezgody kości
zbuduję dom z porannej rosy
z letniego wiatru, płatków róż
czułym muśnięciem jego dłoni
wyścielę ścieżki wszerz i wzdłuż
ściany wyciszę i powieszę
na nich obrazy z ciepłych słów
abyśmy w tej pokornej ciszy
mogli odnaleźć siebie znów
zbuduję taki dom, gdzie tylko
zamieszka dzisiaj, bez przedtem i tam
bez za daleko, bez za blisko
za ciężko, za trudno, za...