z niedowierzaniem
stojąc na ulicy pełnej kroków
jak widz
który przystanął
doświadczenie wyrywam z miejsc
zdobytych stopami
idą
jak małpy bezmyślnie
dostojnie
wyruszyli z wielkich miast
oplutych bogactwem
niepewnie
skażeni traktatem pustych manekinów
delikatnie
wrażliwi na piękno
i biegną
depczą
przechodzą
odchodzą
patrzę na stopy
którymi można czegoś dokonać
niech ten krok
przestaje się rozlewać
lecz zacznie pozostawić twardo odciśnięty ślad