rzutem bocznym niby od niechcenia
kręcąc myśli w lokach wiosennych prześwitów
rozkładam koc i ciebie na nim
to nasz czas
chwile w których odzyskujesz skrzydła
na krawędzi przejścia
oderwania uwalniając z zahamowań
kiedy po stronie dotyku świat przybiera kształt życia
trwamy w sobie
na trawie pełnej spotkań dzikość idzie od zachodu
z zamkniętymi oczami poza kręgiem rozsądku
szeptem sprowadzając księżyc do roli wieczność