Za kolejnym szczeblem świat ginie
Pnę w górę swoje życie ospałe
Idę po szczęście po radość po chwałę
Dotykam już chmurę dłonią
Przeczę prawom grawitacji
Od góry czuję jak płoną
Zapach czystej wariacji
Chwycę nie puszczę i zniknę
Mej drogi już nie zawrócisz
Będę się chował umilknę
Wylecę gdy się obudzisz