długo więził róże w zamknięciu czary krat
kochał ją namiętnie niczym nikt na świecie
ślepotą dwóch oczu nie mógł dojrzeć swych wad
nad ławicami chmur do szansy miłości
poprzez watahy gwiazd marzeń utkaną sieć
widział zwykłych ludzi pełnych przeciwności
chciał w swej samotności na własność serce mieć
monarcha zwierciadłem patrzy na człowieka
szczerze sercem pragnął szczęśliwy żywot wieść
wciąż na szczerości błysk w oczach czystych czekał
od szczerej miłości nie potrafił uciec
miłość uwalnia ludzi z więzów szarej sieni
lecz złamane serce broczy krwią tęsknoty
gromobicie dumy schowaj do kieszeni
rozlegną się trele jak szczęścia szczebioty