kiedy spadasz ze słońcem nie przechodzę na stronę cienia
słowa niosą mnie do parku
sprawy do pogrzebania pozostawiam na potem
zielony spacer podkasztanowe oczy
pod niebem zwierciadła duszy ciszą błękitnej ekstazy
przybliżamy się milimetry robią swoje
w powrotach bez końca do początku
wszystko i nic
na skrzydłach snu nasza cicha przystań
mów do mnie