rozkłada dywany i rzuca pod
nogi żołędzie i kasztany.
Wracają sentymentalne
wspomnienia; jedno, drugie
i kolejne jeszcze.
Jest tak jakoś cicho, już mgły
pola otulają i chłody nastały
pierwsze. I tak patrząc przez
okno, układam obrazy w wiersze.
23.09.2003r.