o grzbiet złotego cielca
nadano to samo prawo
wyryte na kolejnych tablicach
więc po co powtarzać rzeczy powtórzone
wykrzykiwać wciąż te same frazy
w noc którą niebo przybiło do podłoża
majestatycznym ciężarem
przed światłem zawsze można się schować
ciemność tkwi nawet pod dywanem
nie zakryję żarówką strachu przed mrokiem
milczenie za dnia siedzi cicho w kącie
wychodzi nocą zza zasłony w oknie
rozsiada się w głowie pełnej bzdurnych myśli
milczenie ma swój indywidualny charakter
zauważam to w lęku
słyszę w paranoi
wyciągam więc ręce
chcę jeszcze
chwilę na odpoczynek
nie zagłuszę go senną melodią
krzykiem ulatującym w powietrze
po co jak wciąż nie wystarcza
przeklnę starania w tę noc i następną
aż po świt zatoczę kamień syzyfowy
na miejsce które zawsze jest to samo
na ten moment