na granicy
niczym ten rozbitek
dryfujący na grzbiecie morskiej fali
zanikam w bezładzie cieni
w chaosie nicości
mrok zagląda przez niedomknięte drzwi
szczeliną okienną wciska sie w zakamarki
umysłu
jestem na pograniczu obłędu
próbuję powstać
krzyk zagłusza cisza
i ciemność zapada
nie słyszy nikt wołania
przeszywający błysk zawiści
oślepia moje oczy
nie słyszę
bicia serca