list Twój czytając drżałam
nie mogłam płakać
napięte mięśnie miażdżyły mi skronie
nie oddychałam
a zaciśnięte dłonie odciągały
ramiona od ognia
nie wiem czy żyłam czy umierałam
próbując spalić twe słowa
obdzierając ciało z resztek kobiecości
pytałam Boga
On milczał jak zwykle
zamknięty w skrzyni
tej pod schodami
pamiętasz ?
nie mogę pojąć świata
jaki zawładną me myśli
i zburzył raj tak skrzętnie chroniony
dla Ciebie
Kochany
skąd w Tobie zwątpienie
w miłość
w nas
kto zasiał ziarno tej niepewności ?
(…)
miałam sen
widziałam kruki
szarpaly me ciało
leżałam naga
niema
a obok krew
płynąc obmywała nowe lakierki
stałeś z nożem
i mokrym rękawem
nasiąkniętym łzami
i twarzą
twarzą taka zimna kamienną
że nawet martwa
czułam strach
(…)
postanowiłam zachować list
ukryję w skrzyni obok Boga
może przeczyta znudzony czekaniem
i ześle Ciebie
zamiast listonosza
Ps.
Kochany