cichną pomału żegnają się z wiatrem
pachnącą śmierć wtulają w kwiaty
łamiąc ramiona o źdźbła leśnej trawy
…a wióry rozwiane pomiędzy drwali
suszą twarze z potu i żalu…
żałobne niebo malowane skrzydłami
białe anioły z czarnymi łzami
pieśnią najszczerszą żegnają domy
ostatnim muśnięciem piór porzuconych
…a wióry rozwiane pomiędzy te śpiewy
marszem grają drzew sekrety…