oderwą resztkę ja
kiedy w końcu przysiądę
na ławce życiowego dna
a na dom będę patrzył
z drugie strony ulicy
kiedy ostatni anioł
za mym życiem zakrzyczy
to wtedy wstanę
i w podróż wyruszę
gdzieś w nieznane
tam gdzie mogę
a nie muszę
od morza po góry
będę biegł z pełnymi płucami
unosząc swe stopy
ponad świata granicami
tak będę miał
przy harmonijki brzmieniu
pomiędzy drzewami
na łąkach przy kamieniu
a gdy się zmęczę
trochę odpocznę znów wyruszę
tak będę miał
tak wychowałem swoją duszę
bo świat w jakim teraz żyję
nie mym światem
stworzona iluzja
której nie chcę być bratem
walutą niech przygoda
domem nieba przestrzenie
bo życie jest jedno
teraz to cenię