na długość papierosa
i nigdy nie zapomnę
jak bardzo smakował
dym wciągany po
jednorazowym wniebowstąpieniu
na głębokości powracającego snu
powstała szczelina
przeciskam przez nią
uporczywą nadzieję
powrotu do Attyki
wczoraj nieznana
dziś nie do zapomnienia
a minął rok od kiedy
nie domykam drzwi
i nie zasypiam tak spokojnie
czując kwiaty maków leżących koło mnie