Mieszam ją z zielenią i czerwienią mych myśli stu
Wydechem rozpościeram niebieską lunę
Otulony mój świat bielą purpurowej zorzy
Podnieca mnie pomarańcz tych przebytych bezdroży
Co kuszą granatu blaskiem
Delikatnie głaszczą me złote łzy mieniące się w srebrzystej toni przebudzonej tęsknoty orzechowej nadziei