iść do łazienki - poranna toaleta,
za rogiem czeka kuchnia
idę przez dobrze znany przedpokój.
Otwieram drzwi lodówki, jem,
wracam do pokoju,
nieświadomie włączony komputer czeka.
Codzienna mantra, te same strony,
wyjście z domu i spacer
znów w te wszystkie znane miejsca
W jednej linii, nie liczę kroków,
wiem, że zawsze idę tak samo.
Linia metra, autobusy
wszystko jak po sznurku,
skrzyżowania, chodniki,
świat podzielony na kwadraty
Działam binarnie,
śpię lub nie śpię,
idę lub stoję
czekam lub działam
wychodzę lub wracam.
Teraz wróciłem,
w pokoju komputer,
system się zbuntował,
padł, nieaktywny,
A mój wciąż działa,
wciąż przetwarza,
ten sam proces...