jedna noc
niedokonane spojrzenia
cokolwiek się uroniło
to smak zobojętnienia
nadal stoły zbyt długie
by dosięgnąć imieniem
osobę
i
jej znaczenie
niezaistnienie
choćby przez chwilę
wśród wszystkich być z osobna
z małego pokoju dzieciństwa
niestety wyrosłam
a patrzenie przed siebie
nic
nie zmieniło
nocą tylko koty widzą
a do świtu
zbyt daleko
by czekać
wiesz jak rozebrać człowieka
zostawić go nagim i odejść
niestrawnym
niepozbieranym
cokolwiek zostało
to tylko dla ptaków
pokruszony chleb pachnie
intensywniej
słodziej
teraz to wiem
będąc cieniem
nie marszczę brwi
i nie oddycham
tylko zapachy
one
mnie prowadzą
drogą
do
ciebie
pięknie było
kiedy za ręce się trzymając
zwiedzaliśmy cmentarz
mała podróż
przez krańce wspomnień
i niezapomnienia
zostałeś ?
czy ja nie wróciłam ?