aby pogrzebać poetę.
Przykryci jedną wspólną kapotą,
odkryli dopiero teraz,
że nie ma nic wiecznego.
A może myślą, że taki banał przeciśnie się
przez tonący krajobraz ?
Jak na loterii; rozdają fanty dla naiwniaków,
bawią się otwartym ogniem.
Ten niedoszły wieszcz
pokonał na ich wątłych ramionach
siłę ciążenia.
Dzisiaj jest wtorek; pewnie spotka się z nimi
w Czarnym Salonie jutro, w środę lub w czwartek,
i będą trwać , uzbrojeni we własne towarzystwo,
czytać,
czekać na następców.
Do rana jeszcze daleko,
są zbyt słabi, by zastukać w przerażającą naiwność,
w czoło.
- Popatrz: zebrało się kilku,
by pożegnać poetę.