Pragniesz
choć raz się wyspać
bezboleśnie
śnić już nie tylko czas
który pozostał do złowrogiego terkotu budzika
Twoim wewnętrznym katem jest niepewność
zawsze dziwnie otwarta
po ludzku
na całą szerokość protezy uśmiechu
w zupełnie niepewny czas
Teraz garściami sen z oczu
i pewna swoich racji wiedza
że niezszywalnej pustce nie uczynisz krzywdy
nawet jeśli w sali tortur
rozprujesz dzień do samego końca
Pragniesz odkryć
że już ci nie zależy
i na pewno nie będziesz się starać
by zebrać rozbity budzik
co do okruszyny
na ręku kata