w lustro odziana
zdobiąca krańce świata
stos cegieł muru
drogę zawraca
umysł kuleje
tępieje
ranek co dnia
otwiera okno
wiatr z hukiem drzwi
zamyka
jestem w otchłani
między ścianami
śmierci
i życia
myśl pogrążona
w bagnie zbawienia
odwieczna droga nieznana
jak w labiryncie zapomnienia
ciągle powtarzam
kroki
podążające donikąd