jej kolce boleśnie ranią, krzyku nikt nie usłyszy.
Chciałbym niedotykalne ukłuć w moich objęciach -
zwyciężyć, co wyśnione, utkać, co tylko w chęciach.
Chciałbym Ci opowiedzieć dokąd ściegi nas wiodą -
w słowach, równych miłości, mogą być również trwogą.
Chcę warkocz nazwać od nowa, nazwać go Twoim imieniem,
by atłas najbliższy sercom nie ciążył na nim kamieniem.
Chciałbym nazwać poezję – kolec dla mojej ciszy.
Na kolcu strzępek jedwabiu,
którego nikt nie usłyszy.