Rzucam w okno
Prowokacji twej i złości
Malowaną twą facjatą
A kanciasty on i ciążki
Co dla myśli- kubłem śmieci
Prawem bytu- oczyszczenie
Gdyż niepokój –stanem wojny
Przecież błędy się zdarzają
Nic nowego nie odkryłem
Lecz nie wolno –sadząc chwasty
Do korzenia stawać tyłem
Nic się samo nie zaleczy
Bierność kurzem nie przykryje
Trzeba byka wziąć za rogi
Facet wie co w portkach nosi