I jak materia duszę wypełnia
Nie jest abstrakcją- to dar istnienia
Korzeniem prawdy jest jak cholera
Mówią że ciemność noce wypełnia
Drogą prowadzi- lęk w sercu zasiewa
Antymateria spływa po liściach
Upadłe anioły harcują w czeluściach
A ty bądź mi siłą-wsparciem ramienia
Tarczą ochronną -kawałkiem chleba
Bądź też mądrością -tą budującą
Która bezpieczną prowadzi drogą
Chroń mnie od strachu ,kipiącej złości
Z początkiem dnia po kres horyzontu
Uśmiechem witaj -takim radosnym
Bądź niczym tarcza ,murem warownym
Wiarą mi jesteś – naturą istnienia
Ta która bramy przede mną otwiera
Wszystko przy tobie tak zrozumiałe
I tego pragnę -niech tak zostanie