ten deszcz
moczy szyby i ogród
rynną dokucza
skacze po dachach
wąskimi strugami wpada do stawu
zacierając ślady mijającego lata
nastał już czas
by do domu wnieść drwa
zapalić ogień
przycichnąć
w kąciku pokoju czekając na znak
melancholię
z duszy wycisnąć
pozbierać liście
bukiet w wazonie ułożyć
z kasztanami w tle
pachnącymi mokrymi dłońmi
i kilkoma żołędziami
w mchu przyniesionych
nadziać wśród grzybów ususzonych
wsłuchać się w wiatr
niosący smutne opowieści
otulić twarz kołdrą z tomikiem wierszy
by powitać jesienne wieczory
coraz bardziej skore
do chodzenia
po domu