chłód zagonił do domu kwiaty i koty
stolik zmęczony prosi o wytchnienie
zwabił krzesła pod ścianą dżemie
nawet ćmy gdzieś ukryły skrzydła
pewnie śpią pośród nietoperzy
komary utknęły między kamieniami
już się nie czają za pniem wierzby
pergola przytula bezlistne łodygi
róże przysypiają otulone kopcami
trawa czeka na ostatnie postrzyżyny
mech pożółkł pod zimnymi igłami
skończył się gwar na mrowiskach
pająki zbierają wyblakłe pajęczyny
przed osami już nikt nie ucieka
i ptaki świergot w szept wyciszyły
ryby pomilkły bardziej niż zwykle
coraz wolniej wyglądają spod wody
trzcina jedynie jest bardziej gibka
macha do wiatru brązowymi pałkami
czasem przysiadam otulony kocem
w ręku trzymając gorącą herbatę
i patrzę jak świat staje się złoty
zanim na dobre mój ogród zaśnie
tylko czekanie zostaje niezmienne
w tykaniu zegara odlicza noce
kiedy na nowo świat się obudzi
i wezwie na apel wiosenną prognozę