robiła pyszne pierogi z mięsem
i jeszcze lepsze naleśniki.
Oszczędna w wydawaniu ostatniego grosza,
w każdym zbędnym słowie i makijażu,
nosiła ciągle tę samą kraciastą przeszłość.
Pamiętają ją wszyscy -
stała na progu, machała ręką lub wzruszała ramionami,
podnosiła się z trudem z kuchennych taboretów
i przepraszała, że jeszcze żyje;
nigdy nie miała kochanka, odświętnej sukienki,
miłości przedwcześnie dojrzałych dzieci.
Nagła i gwałtowniejsza od innych
usunęła ją łagodnie ku korzeniom ulubionych róż,
ponownie rozchyliła na nasienie ziemi.
Małgorzato, czulej obejmuję kamień twoich włosów.
Nie stać mnie na więcej,
zwłaszcza przy ludziach.