w przestrzeń
rozpychane wiatrem skrzydła
tną nić Ariadny
byle uciec
kiedy wolność przebudzenie
dojrzeje
i potoczy owoc swój
w nadzieję
ukrytą
pod skorupą subtelności
za horyzont ciekawości
jak mitologia hodowana
na wszelki wypadek
gdyby chciało się
umrzeć
w drodze na Olimp
nogami powłóczywszy
wlec życie za włosy
tak by bogobojność
zdegradować
do stopnia codzienności
i dławić się
każdym łykiem
przepełnionej czary
żalu
zbyt wielkie źrenice
aby mogły
przeskoczyć kraty
po drugiej stronie ulicy
Jezus macha kwiatami
to już czas
żeby zdjąć buty
przyjemniej dotykać krwi
nagimi stopami