ta nie opodal
świeci pustkami
między ławkami wybałusza oczy
pustka
zamówiłem ją z butelką wina
tak będzie lepiej
smakować cisza
i mijając następna godzina
wróżenia
w filiżance kawy
stąd lepiej widać przechodzących ludzi
którzy czasem się smucą
chowając twarze
pod niewidzialne parasole
z myśli
czym szybciej
czym dalej
jakby uciekali przed diabeł
samotnie
bezdusznie
tylko mijający samochód
jest w stanie
kołem w kałuże trafiając
zatrzymać ich na chwilę
i puścił dalej
tamta kobieta
po drugiej stronie ulicy
chyba zasnęła
piąty autobus właśnie odjechał
a ona
ciągle czeka
rozbudziły się dzwony
klepsydra przywrócona do życia
ludzie znikli z ulic
być świadkiem rzecz nie miła
barmanie
poproszę podaj
następną butelkę wina
zaraz przyjdzie tamta pani
śmierć
jej na imię
to moja dziewczyna