gdy tysiące fałszywych słów jak złociste liście
padło u Twych stóp?
Zamiast je zdeptać ciężkim butem rozsądnej nieufności zachłannie podniosłaś
dając im życiodajnego ducha swojej szczerości
Oślepiona blaskiem tamtych słów
weszłaś na pole minowe żądz
co głośno wybuchając po cichu rozrywały
delikatne nici nieśmiertelnej miłości
Czy pamiętasz tamten październik gdy tysiące fałszywych słów poprowadziły cie na wojnę
biednego dobra z bogatym złem?
Czy pamiętasz?
Każdego ranka senny rachunek sumienia oddaje głos jakiejś niezłomnej sile co wciąż po ojcowsku woła
Dziewczyno walcz!
O spokojne noce i dni u boku mądrości z zimnej krwi i mocnych kości
Dziewczyno walcz!
O pachnący chlebem dom u boku dobrych rad Twych matek i babć
Dziewczyno walcz!
O ciepło myśli uczynków i słów
walcz dla siebie
u boku swej pięknej wrażliwości i groźnej stanowczości
walcz o siebie
u boku nieprzewidywalnej porywczości i kuszącej niedostępności