moje sumienie gdzieś w kącie dyszy
dobre uczynki, złe zaniechania
duszą mą duszę podczas konania
kalejdoskop mych gestów i czynów
ujawnia istnienie wyższych antygenów
Wyższych od nieba mej świadomości
Czarnych, złych do szpiku kości
Jak ja odlecę z ciężarem na duszy
Nikogo nie ma, kto mnie podrzuci?
Nikt nie poda mi ostatni raz ręki?
Cisza
Koniec
tej nędznej piosenki