( miałem przy tym stłuczkę z podświadomością)
Tym samym odebrałem mu odrobinę wiary
w mądrość kierunkowskazów
Teraz formuję okaleczone krawędzie
na gładko
niczym raz na zawsze ustalone miejsce
i układam w garbate sterty jego wolną wolę
Kiedy płonie w piecu
mogę mu ofiarować tylko dym
( może coś znaczy taka lekkomyślność
w drodze przez komin)
od samotności do samotności
Chromy był ten tekst
wszak kiedy mówi się tylko do siebie
pisze się także w bezruchu
(dlatego swobodnie pali się cały
nigdy niedrukowalny almanach moich bękartów)
ten basowy lament głuchoniemoty
wykłócającego się o miejsce na parkingu
jakby miało to coś wspólnego
z jego miejscem na grób
Zupełnie jak w kinie
na czeskim filmie
rząd trzeci
miejsce pięćdziesiąte pierwsze
Dokonało się i poniosło
wskrzesić jakąś nieważną chmurę