dojrzewać
wspólne obok
zobowiązuje
promienie głaszczą
jednako pępowinę
skórę
szypułkę
opaść
też razem
inaczej
nie można
nie wypada
jednym sokiem karmione liście
raz w roku
nikną
to nie powód
by nie czekać
na wiosnę
bladnąc zimą
dłoń szamana
zbiera ziarna
tylko magiczne
prozaicznym
celem
równowaga
w winie
gdzie cukier i woda
którego
nikt nie spróbuje
zanim zacznie
fermentować
podskórnie
poukładane fragmenty
dziada w pana
a pani zaspana
nie zamienną
liturgią
w szklanej rurce
szuka pęcherza