bym nie mogła dotrzeć
do celu
przesoliłeś moje życie
potokiem łez
rwącym
podciąłeś skrzydła wiary
bym nie odleciała
w przestworza
rozgoniłeś marzenia
jak stado dzikich kaczek
na spokojnym jeziorze
jako samozwańczy prorok
od razu skazałeś mnie
na fiasko
nie miej mi za złe
że bardziej się boję
niż kocham