irokez bardziej pasuje
do dnia spędzonego
w międzyudziu
kobiety
Ziemia
tylko kulą
co toczy się do łuzy
nogi łatwiej spętlić
niż ślady
w śniegu
od jaskini
po fabryki
kobiece zaniki
w pokojach płoną
uniki
kiedy słowa trącane są
farsą
gra zakończona
rykoszet poszedł
kula toczy obłęd
oczy nie chcą patrzeć
wynik
niezmienny
daremny drink
na rozstaju drogi
nogi
przemawiają bardziej
niż słowa
ubrane
w iloraz
kobiecości
pomiędzy
wtacza się moneta
wyjątek reguły
kto przegrywa stawia
skarpa
początkiem kultury
gdzieś
na szcycie
topniejącego śniegu
Yeti
opadł
zamarza
mając na ustach
ogień
od stuleci
święty Mikołaj wpada
kominem
łatwiej udawać
kiedy prezent zostaje
a dziewczyna
niewładna
za dziewięć miesięcy
niezgrabność
zacznie wspominać
całując usta
poświętnie
święte
kochliwe
jedyne