na moc reklamy
sprzedany
zasiedziany
podążam do wygranej
która ciągnąc koszyk
po świątecznej tafli lodu
nie pozwala zdechnąć
z głodu
za dziesięć groszy
reklamówką
jałową główką
walę w drzwi rozsuwane
Janek stoi obok
coś nie coś przeterminowane
na zewnątrz
życie czystszą prozą
niż poezja
uwięziona w pełnych torbach
leżących za siedzeniami
"fames est optimus coquus"
ludzie wilkami
kolejką
po popkulturę
przepycham promocję
owocne wynoszę
jogurty zbyt proste
co tydzień je dostaję
gratis
na odczepnego
czepiam się bramy
mówią
że jestem pijany
prowadząc życia
autobus
na zapleczu istna orgia
- spadamy chłopaki
kto inny posprząta
niedługo BÓG się rodzi
nas oswobodzi
mrozem
i przeciekającym dachem
tymczasem
palmy papierosy
nie zawsze je dają
pod wygasłymi fontannami
ranami płynie
rozpuszczony opłatek