nie wiszą na niej łańcuchy zabawki bombki
ani aniołki w złote czy srebrne kokardki
słodyczy też brak i betlejemskiej gwiazdy
co prawda w zielone ubrana jest igły
podstawa ta sama drewnem skrzyżowana
z zapachem dzikim leśnej przestrzeni
za złotych czterdzieści cała się mieni
czym się więc różni od choinek tysięcy
co ma w sobie że tak bardzo mnie kręci
na co patrzę łamiąc kruchy opłatek
powiem wam setki wiszących z historii łatek
jest mistrz Lenin szef szefów wielu
z bródką kozią i ogniem w spojrzeniu
jego towarzysz co nie jedną wojnę wygrał
ludzkie zjadał serca Stalinem się nazywał
mam też malarza postać dość krzykliwa
jego obrazy zna każda żydowska rodzina
Pol-Pot też sobie dynda na zielonej gałązce
wspominając wietnamskie nie żądze
z Ugandy uśmiech Adiego miłego ego
na kłamstwie i krwi ludzkiej zbudowanego
a jak już o Afryce nie zapomnę o Osamie
myśl jego wybuchowe zawsze ma działanie
i mógłbym tak wyliczać w nieskończoność
imiona nazwiska niezliczone stanowiska
lecz czas w następny rok się zmienia
z pytaniem kto następny do powieszenia
życzę
więc wszystkim
udanego
Bożego Narodzenia