oparciem przed podmuchami
rześkiego wiatru na rufie
on targający jej uczuciami
dokoła lustrzany bezkres
lodowatego oceanu
a ona jakoby frunie
cudowne chwile zapomnienia
zaprowadzą ich donikąd
ona na szali stawia przyszłość
on nie ma nic do stracenia
chyba życie
o ironio...
obce jej dotąd doznanie
prawdziwego szacunku
naturalności w gestach
prędko zostanie odebrane
przez nonszalancję sterników
hańba jej rodzinie
przez taki mezalians
bodajby zginęła
zachciało jej się
szczęścia
kupował najdroższe suknie
kawaler wielkiego serca
najszlachetniejsze kamienie
tylko za odrobinę posłuszeństwa
nie harce pod podkładem
z hołotą kufli pustoszenie
na dni parę do zamęścia...
a niechaj na zmarnowanie
jej wielkie nazwisko
wybrałaś z prostakiem nędzę
a mogłaś mieć wszystko
i temu butnego chłystkowi
dobrze pod tą deską