Skończyłem swe dzieło
Maszynę
Stoi przede mną, lśniąca swym zimnym urokiem
Niepamięć obezwładnia mnie na chwilę
Tryby już pracują
Cichy szum jak słodka melodia, daje znać, że wszystko działa
Późna godzina pozwala na spokój
Sworznie i śruby, powleczone delikatnym olejem, przytulają się do siebie
Sucho płynie prąd
Stal ożywa i pręży swoje ciało
Powietrze z trzaskiem wpada do stalowych płuc
Zamykam oczy i w spokoju czekam na cios
Uśmiecham się, to koniec, to początek
Wieczność nadchodzi
Już na zawsze, Ja w maszynie