zaginał się przed motłochem lecz jego ręka w stawie
nie wytrzymała napięcia ścieżek miłosnych
przed nią ciągle uciekał i bał się by nie mogła go zranić,
by nie mogła na nim motyki połamać.
Kilometrami złudzeń popiskiwał nie ujmując jego męskości
z doksycyliną w takt chciał tańczyć bądź śpiewać
nie ważne, ta była rola, on tylko chciał grać.
Pantomima.
Uczył się mowy ciała.
W domu siedziała żona łuskała słonecznik.
Kilogramami.
Zajadała się olejem.