co wypłucze z żył zapachy miasta
zabierze do rzek latarnie
neony
na wiatr którego moc
rozdmucha w pył ulice
domy
zdmuchnie z oczu osiadły kurz
i grad
by skruszył betony
zagłuszy krzyk samochodów
tak szybko pędzą
w mojej głowie
a potem…
niech spadnie śnieg
zabieli szare popioły
wyciszy żywioły
i zniknie
bym mógł w drzwiach stanąć
wybudzony
nabrać powietrza
i z utęsknieniem
wypatrywać wiosny
...śnię
otulony kocem
i katarem
patrząc na deszcz
tłukący się za oknem
nie moknę
pod parasolem
wiejskiej ciszy