Idziesz przez to miasto
A miasto to biegnie
Świat snów blednie
Rzeczywistość wciska brednie
Pytasz, skąd tyle szarości we mnie?
Gdy on wróci
Ty zanucisz
Co się smucisz
I go skusisz
Na rozmowę, ciepły trunek
Pocałunek na ratunek
Wskażesz mu, pragnień kierunek
Oddalony
Przemęczony
Zawiedziony
Zniewolony
Wypalony
Spojrzysz w oczy te
Nie Kochanki
I nie Żony
Również Matki
Ani Siostry
Ślepia Śmierci bez litości
Twój wzrok pełen radości
Więc ostatni zatem pościg
Kula z duszą już na starcie
Ust pełne rozwarcie
I rozdarcie ciszy nocy
Nic już Ciebie nie zaskoczy
Pokój w winie się zamoczył