hipermetrycznej przestrzeni
przemienne 230 koni krąży
galopuje w moim wnętrzu
zwijam się i rozmarszczam
fermentuję od elektrowstrząsów
przezroczysty w oku rendgena
rozrzucam cienie na zewnątrz
dokarmiając nocne sępy
rozszczepionym światłem
***
wypatrzyło mnie jak siedzę
przyciśniętego pustką w rogu pokoju
chodziło przy ścianach
nadgryzając odstającą tapetę
lizało po stopach
merdało powietrzem
podskakiwało
kładło się
skamlało
pogłaskałem
przysiadło
wpatrzone
***
że jak
że dopiero
że w ogóle
że niby co
że jestem
…
to odejdę
że tak powiem