kamera patrzy
gość wsadza palce w twoją kobiecość
parę banknotów na dziś wystarczy
godzina złotych sto pięćdziesiąt
pół na pół zwinięte w rulon
przepasane gumką
w tobie następny dzień
za zdrowie alfonsa
i jego trzódkę
motel czy burdel
bez różnicy
to samo podwójne łóżko
ten oddech zadowolenia
przepełniony wódką
i zapatrzenie
że niby nic się nie stało
przecież jesteś tylko czyjąś córką
a on
kolejnym zagubionym tatą
noc zawsze czerwone ma ściany
i posmak jajecznicy
szczególnie rankiem przed lustrem
kiedy zabliźniasz rany
przy tablicy
widać szczegóły
biała kreda i niewyspanie
z lekturą u boku
i tornistrem na plecach
idziesz zamyślona wieczorem
następna korepetycja
z osobna
Freudem i Tołsojem
nie płacz
piątka gwarantowana
jeśli nie ta w zeszycie
to pewna na twarzy
a życie
zostanie ocenione po latach
kiedy stojąc przy autostradzie
będziesz machać do światła
chusteczką
nasiąkniętą kłamstwem
i wierszem
oparta
przy płaczącej wierzbie