Jeśli chcesz to mnie oceniaj
To i tak bez znaczenia
Mam wiele do powiedzenia
Choć gubię sens istnienia
Pod ciężarem upodlenia
Marzenia
Niepowodzenia
Mimo upadku wciąż tram
Życie swe doceniam
Jak kameleon się nie zmieniam
nie słucham medialnego pieprzenia
Też wszystkie wierzenia
Wiara dla mentalnej korzyści
Chrześcijanie
Muzułmanie
Judaiści
Buddyści
miłosierdzie wasze
Fundament nienawiści
Oportuniści chcą decydować o mej doli
Najwyższy to czas by się wyzwolić
Dziś na fali radykalizm
Zapraszam do mnie
To pieniądze na bombę
Za spodnie córka obciągnie
Społeczeństwo wyrodne
Musisz wyglądać modnie
To wygodne
Milczy dziś cała ulica
Łamie się psychika
Zaglądam do śmietnika
Widzę prawdziwe oblicza
Mówią się przyzwyczaj
W koszu noworodek i jedzenie
Odczuwam to cierpienie
Ogarnia mnie zmęczenie
Zbiorowe sumienie