Gdy pokochałem jak piach pod stopami, o twą drogę skrycie dbać miałem.
Nim płonąć zacząłem byłaś mi wodą,
Koiłaś gdym ja szedł, deszeretu drogą.
Mówiłaś mi głupi ten co mnie kocha.
Mówiłem, niech będzie że, ja idiota.
Stałaś się skałą, gdy władze traciłaś.
Pamiętam twe łzy, gdy mą krew piłaś.
Ja pełen twej duszy przysięgę złożyłem.
Będą się kłonić przed twoim synem.
Miałaś poczekać, samotnie gniew siałem.
Nie promień, lecz płomień piekielny kochałem.
Ten bez kontroli cały świat wchłonie.
Kto dał ci nóż w twe szkliste dłonie?
A gdy, mnie wskazałaś za opętanie.
Ostatni uśmiech pustynnej damie.
Kapłani śmierci nieśli od zmierzchu do rana
Zostałaś mi przekleństwem, córko szatana.