zmysły jak plastelinę
lepiąc świat z moich wyobrażeń
kiedy spragniony
wołam o kawałek wilgoci
jestem zły na słońce
i na siebie _
i na tę czerwień która w tobie
nigdy nie gaśnie
nie potrafię ci się oprzeć
moja samokontrola przegrywa
ale ty robisz to tak delikatnie
że nie mogę się długo gniewać
wiosenne figurki
czyste spełnienie spod twoich palców
zakwitam zielenią
by umrzeć suchym liściem
kiedy odchodzisz zabierając kolory
jesteś taka
taka słodko-kwaśna
...
chodźmy