nie wracam taki sam
coraz cięższe przynoszę doznania
i nie rozmawiam
siadam w fotelu
przykrywam kolana wyblakłą kapą
staram się zasnąć
czasem trzymając poranną herbatę
kiedyś miałem psa
pomagał mi wychodzić na spacery
wieczorem za to go głaskałem
a on wdzięcznie się tulił
najgorsza zawsze jest zima
mróz wychładza ludziom serca
zamiast chleba dają kawałki szkła
zapijam je wódką
czekam tak do wieczora
wyobraźnią podtrzymując ogień
dobra stara ciepła kurtka
nie ma tyle dziur co ja w sobie
nocą przychodzą do mnie sny
mam szczęście kiedy w kolorze
zawsze to jakiś nowy film
po którym łatwiej jest się wybudzać
dni zawinięte w noce
rolada z resztkami zobowiązań
jej smak wypala zużyte płuca
tak tkwię na dnie czasami podskakując