i frasobliwie patrzysz
na wszystkie te tragi-komedie
o grzechach nałogach zdradach zabójstwach
to czemu nie grzmisz jak wtedy na kupców w Twojej świątyni?
tylko tak nieruchomo wisisz na swoim spróchniałym krzyżu bezsilności
jakbyś bał się poruszyć
jakbyś bał się zostać znów zauważony
A jeśli naprawdę istniejesz
i frasobliwie patrzysz
na wszystkie te kabarety
o cnotach wartościach wzlotach upadkach
to czemu nie bronisz jak wtedy swych uczniów w łodzi na rozszalałym morzu?
czemu nie oderwiesz cudotwórczych rąk
i nie zapanujesz nad porozrzucanymi losami świata?
Wciąż tylko nieruchomo wisisz
na swoim krzyżu bezsilności
jakbyś bał się poruszyć
i po raz kolejny powiedzieć że Twoje królestwo nie jest z tego świata
Wisisz jakbyś bał się zostać znów zauważony
bo już raz zauważyli
podejrzliwie podchodzili ostrożnie słuchali
w końcu polubili nawet podziwiali
a i tak sprzedali
Więc tylko tak nieruchomo wisisz
jakbyś bał się sprawdzić ilu jeszcze dziś zauważa Ciebie